Skip to main content

„Katastrofa” – tak jednym słowem można podsumować działania rządu w walce z Afrykańskim Pomorem Świń. Najwyższa Izba Kontroli potwierdza dziś to, o czym PSL alarmował od ponad roku. Tak dalej być nie może.

PiS kompletnie nie radzi sobie z zatrzymaniem ASF. Przypomnijmy, w 2014 r., kiedy rządziło PSL udało się utrzymać wirusa w ryzach na 3 ogniskach. Dziś mamy 107 ogniska w hodowlach i ponad 1120 przypadków u dzików. NIK zarzuca rządzącym m.in. opieszałość, nieskuteczność i bark znajomości realiów polskiej wsi.

– Raport NIK potwierdził to, o czym my jako PSL mówimy od ponad 2 lat. Wskazywaliśmy to dobitnie we wniosku o odwołanie ministra Jurgiela z jego funkcji. Obóz rządzący bronił wtedy szefa resortu rolnictwa nazywając go „najlepszym ministrem”. Czy teraz też tak sądzą? – pyta Mirosław Maliszewski, poseł PSL.

W komunikacie kontrolerzy NIK oceniają, że program PiS walki z ASF okazał się nieskuteczny. Nie osiągnięto najważniejszych celów. Rządowi PiS nie udało się zahamować rozprzestrzeniania wirusa ASF po Polsce. Do dziś wykryto 107 ognisk AFS u świń i 1128 u dzików. W listopadzie 2017 r. wirus przekroczył linię Wisły, ostatnią naturalną barierę ochronną dla zachodniej Polski, gdzie znajdują się największe hodowle świń w kraju.

Wirus przemieszcza się w głąb kraju, bo nie spełniono także drugiego celu programu. Nie utrzymano hodowli wyłącznie w gospodarstwach o najwyższym poziomie bioasekuracji. NIK alarmuje, że wystąpienie od czerwca 2017 r. masowych ognisk ASF świadczy o tym, że w dalszym ciągu wiele gospodarstw nie jest właściwie zabezpieczonych.

Nieskuteczność podejmowanych działań wynikała przede wszystkim z niewłaściwego przygotowania programu oraz jego nierzetelnej realizacji. Podczas opracowywania programu nie uwzględniono, że na terenie objętym działaniami większość gospodarstw, bo aż 93 proc., to małe gospodarstwa utrzymujące do 50 sztuk świń.

Rozwiązania były przygotowywane dla wielkich hodowli. Małe gospodarstwa nie mogły sobie pozwolić na wprowadzenie koniecznych zabezpieczeń. Średni koszt dostosowania gospodarstwa do wymogów to ok. 33 tys. zł. Czyli znacznie więcej niż zysk z hodowli. Dlatego zabezpieczenia mogło realnie wdrożyć zaledwie ok. 6 proc. gospodarstw!

Nieskuteczny był także nadzór Głównego Lekarza Weterynarii nad realizacją programu. Nie kontrolowano prawidłowości weryfikacji zabezpieczeń przed chorobami zakaźnymi dokonanych przez powiatowych lekarzy weterynarii.