Skip to main content

W cieniu geopolitycznych napięć i w obliczu klimatycznych turbulencji, w Krakowie wydarzyło się coś, co rzadko trafia na czołówki gazet – a co ma realny wpływ na przyszłość rolnictwa w całej Europie. Mowa o nieformalnym spotkaniu dyrektorów ds. planów strategicznych Wspólnej Polityki Rolnej (WPR), które Polska zorganizowała w dniach 25–27 czerwca w ramach swojej prezydencji w Radzie UE.

To nie był zwykły przegląd unijnych procedur. To była poważna rozmowa o tym, jak w niestabilnym świecie zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe. O tym, jak uprościć skomplikowaną politykę, by rolnik miał więcej czasu na pracę w polu, a mniej nad formularzami. O tym, jak połączyć tradycję z innowacją – w duchu europejskiej solidarności.

– Wspólna Polityka Rolna musi odpowiadać na współczesne wyzwania – od zmieniających się warunków klimatycznych po zagrożenia dla bezpieczeństwa żywnościowego. Spotkania takie jak to w Krakowie pozwalają nam nie tylko dzielić się doświadczeniami, ale też wspólnie wypracowywać bardziej elastyczne i skuteczne rozwiązania na poziomie unijnym – podkreślił minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski.

Ważna była nie tylko treść, ale i kontekst. To właśnie Polska – kraj z żywym, zróżnicowanym i ambitnym rolnictwem – stworzyła przestrzeń do otwartej debaty o przyszłości unijnej polityki rolnej. A Kraków, łączący tradycję z nowoczesnością, na trzy dni stał się sercem europejskiej refleksji nad tym, jak uczynić WPR prostszą, bardziej odporną i bliższą ludziom.

Symboliczna suska sechlońska – lokalny produkt z Małopolski – przypomniała, że siła europejskiego rolnictwa tkwi nie tylko w liczbach i tabelach, ale też w kulturze, dziedzictwie i jakości.

To spotkanie nie przyniosło uchwał. Ale przyniosło coś cenniejszego – zaufanie, dialog i poczucie, że przyszłość WPR może być tworzona nie tylko w Brukseli, lecz także w miejscach takich jak Balice, Sechna czy Kraków. I że rolnictwo wciąż może być wspólną europejską sprawą – nie tylko z nazwy.