Skip to main content

W cieniu zamachu na sądy PiS niszczy energetykę odnawialną. Nowa ustawa zabija całą branżę OZE. Zapłacimy za to nowymi podatkami!

W czwartek, bez żadnych poprawek Senat przyjął nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii. Posłowie PiS chcą zrezygnować ze stałej wartości tzw. opłaty zastępczej, wynoszącej 300,03 zł/MWh. Ma być ona powiązana z rynkowymi cenami zielonych certyfikatów. Opłata miałaby wynosić 125 proc. średniej ceny danych certyfikatów z poprzedniego roku. Ale nie więcej niż 300,03 zł/MWh.

Opłatę zastępczą płaciły firmy sprzedające energię – w większości państwowe koncerny energetyczne. Zakłady te muszą wykazać się odpowiednim udziałem zielonej energii w bilansie energii elektrycznej dostarczonej do odbiorców. Zakład energetyczny może zakupić zieloną energię bezpośrednio od producenta energii odnawialnej lub zakupić tzw. „zielone certyfikaty”. Brak wykazania się odpowiednią ilością zielonych certyfikatów skutkuje koniecznością uiszczenia „opłaty zastępczej”.

Wprowadzane przez PiS przepisy sprawiają, że opłata zastępcza ma wynosić 125 proc. średniej ceny danych certyfikatów z poprzedniego roku. Warto zauważyć, że nadpodaż zielonych certyfikatów sprawiła, że ich cena spadła do ok. 30 zł. Tym samym, zielony przedsiębiorca zamiast dopłaty za niesprzedaną megawatogodzinę na poziomie 300 zł, otrzyma 40 zł. Dla inwestorów wprowadzane przez PiS przepisy to kolosalna zmiana w trakcie gry. Biznes w Branży OZE przestanie się opłacać. Forsowane przez PiS zmiany faworyzują duże elektrownie, które musza kupować zieloną energię a uderzają w farmy wiatrowe.

Postępowanie polityków PiS jest niezrozumiałe, bo rządzącym powinno zależeć na rozwoju OZE. Polska bowiem zobowiązała się w unijnym pakiecie energetycznym do zwiększenia udziału OZE do 15 proc. w 2020 r. Jeśli nie dotrzymamy zobowiązań, grożą nam miliardowe kary od Unii Europejskiej.

Czytaj także → PiS zablokowało OZE. Polsce grożą miliardowe kary

Zieloni przedsiębiorcy nie dają łatwo za wygraną. Nawołują prezydenta Andrzeja Dudę do zawetowania fatalnej ustawy. W przeciwnym wypadku Skarb Państwa czeka zalew pozwów do sądów. Prawnicy już zacierają ręce, bo przecież to ewidentne łamanie praw nabytych i zmiana obowiązujących umów w trakcie gry.

Kary niestety nie zapłacą politycy PiS, tylko obywatele. Koszty przegranego procesu zostaną pokryte z budżetu państwa, a więc podatków Polaków. To nie jest dobra zmiana!