Skip to main content

Nawet dwa miliony Polaków może zostać objęte obowiązkiem ujawnienia oświadczeń majątkowych, jeśli ustawa o jawności życia publicznego wejdzie w życie. Na naszych oczach tworzone jest państwo policyjne – alarmuje Parlamentarny Zespół ds. Obrony Polskiej Samorządności.

Od 1 stycznia 2018 roku ma obowiązywać ustawa o jawności życia publicznego. Projekt tej ustawy powstawał od wielu miesięcy bez założeń i wskazania w wykazie prac legislacyjnych. Zaprezentowano go dopiero 24 października 2017 roku, na konsultacje wyznaczając sześć dni roboczych.

Trzeci sektor mówi STOP

Wbrew zapowiedziom miały one charakter powierzchowny i pośpieszny. Organizacje pozarządowe oraz korporacje samorządowe nie miały formalnych możliwości odniesienia się do projektu. Także komisja wspólna rządu i samorządu terytorialnego ze względu na zaplanowany kalendarz legislacyjny nie będzie miała możliwości zaopiniowania projektu.

Dlatego Parlamentarny Zespół ds. Obrony Polskiej Samorządności zorganizował obywatelskie wysłuchanie publiczne tego projektu. W posiedzeniu zespołu wzięli udział konstytucjonaliści oraz specjaliści jawności życia publicznego.

Zwrócili oni uwagę na szereg zagrożeń, jakie niesie ze sobą ustawa, które mogą zmienić Polskę w państwo policyjne.
Największą kontrowersję budzi zwiększenie uprawnień szefa CBA. Jak zaznaczają eksperci to jedyny beneficjent tej ustawy.

Dzięki nowy prerogatywom CBA będzie mogło wezwać każdą osobę publiczną i każdego urzędnika oraz pracownika spółki skarbu państwa do złożenia oświadczenia majątkowego. Temu rygorowi będzie podlegało nawet około dwóch milionów Polaków.

Armia donosicieli Ziobry

Jak podkreślił przedstawiciel Rzecznika Praw Obywatelskich, to jawne łamanie praw konstytucyjnych obywateli.
Kolejną nie mniej dyskusyjną zmianą jest wprowadzenie instytucji sygnalisty. Czyli osoby, która zgłasza informację o nieprawidłowościach godzących w interes publiczny lub interes pracodawcy, a zachodzących w miejscu pracy.

Antoni Macierewicz stworzył prywatną armię z Obrony Terytorialnej, pozazdrościł mu Zbigniew Ziobro i tworzy własną armię donosicieli.

Uregulowania statusu sygnalistów zawarte w projekcie ustawy o jawności życia publicznego mają charakter represyjny i są całkowicie sprzeczne z ideą sygnalizowania. Zamiast ochrony osób działających w interesie publicznym ustawa tworzy instytucję „pół-świadków” lub wręcz informatorów organów ścigania.

Status sygnalisty nadaje i odbiera w sposób arbitralny i dowolny wyłącznie prokurator. Osoba informująca o nieprawidłowościach pozostaje na całkowitej łasce prokuratora czyli w tym przypadku PiS-u. Jest pozbawiona ochrony sądowej i nie ma możliwości odwołania się od decyzji pozbawiającej ją statusu sygnalisty np. w przypadku gdy prokurator uzna, że nie dostarcza mu oczekiwanych informacji na temat sytuacji w miejscu pracy.

Jeśli nie uda się wszcząć postępowania przygotowawczego na podstawie informacji pracownika, prokurator może podjąć decyzję o odebraniu mu statusu sygnalisty, co skutkuje pozbawieniem ochrony przed pogorszeniem warunków pracy lub zwolnieniem.

Status sygnalisty ograniczony jest wyłącznie do osób, które zgłaszają do organów ścigania podejrzenie popełnienia przestępstwa o charakterze korupcyjnym. Nie zapewnia natomiast żadnej ochrony osobom informującym o zagrożeniach dla bezpieczeństwa pracy, które mogą narażać na szwank zdrowie i życie pracowników, czy grozić utratą majątku zakładu pracy, ani o naruszeniach zasad współżycia społecznego (mobbingu, naruszenie godności osobistej).

Dlatego według ekspertów ustawa tworzy mechanizm, który może zostać wykorzystany przez organy ścigania – w sposób naruszający zasady współżycia społecznego i swobody działalności gospodarczej – do inwigilowania pracodawców.

Prokurator dostaje narzędzia do wywierania nacisku na osoby, którym dyskrecjonalnie przyznaje status sygnalisty, oczekując, że będą dostarczać kolejnych informacji, i na pracodawców, wobec których może stosować przymus w postaci odmowy zgody na zmiany warunków pracy osobie, której przyznał status sygnalisty.

Opinie zaprezentowane na posiedzeniu zespołu stworzą pakiet rekomendacji, który zostanie przyjęty w postaci dezyderatu zespołu i skierowany na ręce Prezesa Rady Ministrów.