W czasach plastikowych obietnic, masowej tandety i inflacji jakości, jedno słowo brzmi jak obietnica z sercem – rzemiosło. Właśnie to pojęcie stało się osią wystąpienia wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza podczas Kongresu Związku Rzemiosła Polskiego. Ale to nie był kolejny kurtuazyjny ukłon w stronę mikroprzedsiębiorców. To był manifest, jednoznaczny sygnał: Polska gospodarka będzie opierać się na fachu, a nie na iluzji.
– Rzemiosło to jest nasza duma, to jest nasza tradycja i to jest nasza wielka przyszłość – mówił prezes PSL, trafiając w sedno tego, co przez dekady niedoceniane, dziś wraca jako narodowy atut.
Bo rzemieślnik to nie tylko pracownik. To twórca, nauczyciel, przedsiębiorca i strażnik jakości w jednym. To człowiek, który dosłownie i symbolicznie bierze sprawy w swoje ręce.
– Myślę, że powinniście brać jeszcze większą odpowiedzialność za prowadzenie placówek oświatowych, w przygotowaniu fachowców, praktyków, tych, którzy mają fach w ręku – podkreślił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Nie chodzi tylko o gospodarkę. Chodzi o coś więcej – o etos. O przekonanie, że jakość ma sens, że praca ma wartość, że to, co polskie, może być najlepsze – nie dlatego, że narodowe, ale dlatego, że prawdziwe.
Strategia z duszą
Związek Rzemiosła Polskiego rozpoczął nową kadencję i przyjął Strategię Rozwoju Rzemiosła Polskiego na lata 2025–2029. To nie jest administracyjny dokument – to program odbudowy zaufania do pracy, kunsztu i produkcji lokalnej. A rząd, jak zapowiada Kosiniak-Kamysz, ma być partnerem, nie przeszkodą:
– Naszą rolą, rolą państwa jest stworzyć wam warunki, które po pierwsze nigdy nie będą wam utrudniać, podcinać skrzydła, a jak będzie możliwe, to dodadzą tej energii, która was poniesie – powiedział wicepremier.
Czyli mniej biurokracji, więcej zaufania. Mniej presji, więcej wsparcia. I wreszcie: więcej inwestycji w edukację zawodową, którą przez lata traktowano jak niechciane dziecko systemu oświaty.
Małe jest wielkie
Wicepremier podkreślił, że to właśnie małe i średnie firmy, firmy rodzinne i warsztaty rzemieślnicze są fundamentem gospodarki.
– To jest ta własność, która nigdy nie będzie utracona. Ona zawsze jest w Polsce. Serce polskiej gospodarki bije w małych i średnich przedsiębiorstwach – podkreślił wicepremier Kosiniak-Kamysz.
Brzmi znajomo? Tak – to powrót do korzeni polskiego kapitalizmu: nie korporacje, nie spekulacje, tylko realna praca, konkretna umiejętność, uczciwe zasady. To odpowiedź na społeczne zmęczenie tandetą, brakiem odpowiedzialności i bezosobowym rynkiem.
Rzemiosło. Jakość, nie moda
W czasach, gdy globalny rynek zalewa nas tanimi podróbkami wszystkiego – od wartości po produkty – rzemiosło nie jest tylko profesją. To opór wobec pośpiechu i jednorazowości. To powrót do świata, w którym rzeczy miały sens, a ludzie znali wartość pracy.
– Słowo rzemiosło stało się synonimem jakości, skrupulatności wykonania. Nie wolno wam tego utracić” – mówił Kosiniak-Kamysz. A w tym ostrzeżeniu kryje się obietnica: państwo nie pozwoli, by polska jakość została zagłuszona przez hałas masowej tandety – powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz.
Przyszłość w dłoniach mistrzów
Czy to tylko symboliczne słowa? Nie. To początek nowego rozdziału. Skoro mamy strategię, skoro mamy polityczne wsparcie, skoro mamy – przede wszystkim – ludzi gotowych przekazać swoje umiejętności kolejnym pokoleniom, to mamy szansę na rewitalizację polskiego rzemiosła nie jako reliktu przeszłości, ale jako filaru nowoczesnego państwa.
Bo – jak pokazuje historia – wszystko, co wielkie, zaczynało się od pracy rąk. A dziś, w XXI wieku, to właśnie te ręce mogą ponownie zbudować coś trwałego. Coś, czego nie da się ściągnąć z Chin ani zaprogramować algorytmem. Coś – z duszą.
Rzemiosło nie potrzebuje rewolucji. Potrzebuje tylko szacunku, którego zbyt długo mu brakowało.