Skip to main content

Polski historyk, odważny działacz społeczny, ludowiec. 19 lutego przypada 96. urodzin Władysława Bartoszewskiego. Szczególnie mocno wybrzmiewa dziś jego przesłanie: „Warto być przyzwoitym”.


„Warto być przyzwoitym” to tytuł pierwszej książki jaką wydał w III Rzeczpospolitej Władysław Bartoszewski. Podczas uroczystości z okazji swych 90. urodzin Bartoszewski podkreślił: „Myślę, że po kilkudziesięciu latach od publikacji książki nie zmieniłem zdania i sądzę, że nie zdążę już go zmienić na tym świecie, że trzeba odróżniać pojęcia wartości i opłacalności. Na pewno warto być przyzwoitym”.

Dziś słowa Władysława Bartoszewskiego wybrzmiewają szczególnie głośno. Jego przesłanie będzie dewizą pierwszego tweetup’a PSL w Warszawie. Wspólnie wspomnimy tę ważną postać. Dlaczego? Ponieważ niewiele osób wie, że Władysław Bartoszewski był ludowcem i wielkim przyjacielem Ruchu Ludowego.

Zobacz również → Pierwszy tweetup ludowców. Bądźcie z nami!

„Urodziłem się w 1922 r., kiedy wspomnienie bitwy pod Radzyminem i dokonania młodzieży chłopskiej były żywe. Ich dzieło obrony Ojczyzny towarzyszyło mi od dzieciństwa. Już wtedy wiedziałem o Wincentym Witosie. Wiedziałem, że krawata nie nosił, ale był wielkim Polakiem. Było mi dane latem 1946 roku widzieć Witosa w Krakowie wniesionego na fotelu na mównicę i mówiącego pełnym poruszenia głosem o Polsce – nie o jakiejś tam, nie o PRL, tylko o Polsce. O tej Polsce wiecznej” – mówił Bartoszewski.

Słowa te padły podczas X kongresu Polskiego Stronnictwa Ludowego, gdzie Władysław Bartoszewski wystąpił przed delegatami z całego kraju. Podkreślał swoją przynależność partyjną: „Nikt mnie nigdy nie zawiadomił, że przestałem być członkiem PSL. 
I nie ma z mojej strony jednego kawałka papieru, że się wypisuję. PSL został zlikwidowany 
i byłem w zawieszeniu, ale duchowo i moralnie czuje się z wami automatycznie głęboko związany” – wspominał.


1946 to rok, w którym Władysław Bartoszewski wstępuje w szeregi Polskiego Stronnictwa Ludowego, kierowanego wówczas przez Stanisława Mikołajczyka. To czas, w którym PSL jest jedynym liczącym się ugrupowaniem opozycyjnym wobec władz komunistycznych.

W związku z działalnością opozycyjną partii dla Bartoszewskiego to czas represji. 15 listopada 1946 r. został aresztowany pod fałszywym zarzutem szpiegostwa i więziony, aż do 10 kwietnia 1948 r., gdzie dzięki Zofii Rudnickiej, pracującej w Ministerstwie Sprawiedliwości został zwolniony.

Wolnością nie cieszył się jednak zbyt długo. 14 grudnia 1949 r. nastąpiło ponowne aresztowanie Bartoszewskiego. Więziony przy ul. Rakowieckiej w Warszawie do 29 maja 1952 r. został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na karę 8 lat pozbawienia wolności za szpiegostwo.

Ze względu na zły stan zdrowia zwolniony w sierpniu 1954 r. na roczną przerwę w odbywaniu kary. 2 marca 1955 r. orzeczeniem Najwyższego Sądu Wojskowego został uznany za niesłusznie skazanego.
 Do działalności publicystycznej powrócił w sierpniu 1955 r. Za kontakty z PSL zapłacił drogo, mimo wszystko nie zrzekł się z przynależności do partii.

Recepta wielkiego ludowca jest wciąż aktualna: „Szanujmy ludzi tak jak chcemy być przez nich szanowani – to będziemy. To jest recepta także dla partii politycznych. Nie bądźmy naiwni, tylko roztropni, nikt od nas tego nie oczekuje, ani nie wymaga. Kierujmy się wielkim doświadczeniem Witosa i dawnego ruchu ludowego. Nigdy nie rezygnujmy z demokracji, z demokratycznych procedur, z metody dialogu. My się dialogu nie boimy. Pertraktować możemy, dyskutować możemy, dyskutować chcemy. Bójcie się autorytarnych zapędów, bo tych, którzy trzymają za pysk i wylewają ich z funkcji, jeżeli gęgną. Do nich należy się odnosić z największą ostrożnością”.