Skip to main content

Najpierw padły wielkie słowa. Potem zapadła cisza. A cisza w Brukseli okazała się znacząca. Umowa UE–Mercosur ujawniła różnicę, której nie widać na konferencjach prasowych: różnicę między deklaracją a decyzją. Gdy doszło do głosowania nad realną ochroną polskich rolników, część polityków, którzy wcześniej występowali w roli ich obrońców, opowiedziała się przeciwko zabezpieczeniom. PSL wskazało fakty zapisane w protokołach i pokazało, że w tej sprawie kluczowe znaczenie miały konkretne decyzje, a nie retoryka.

Cisza po konferencji

W debacie wokół umowy UE–Mercosur wielu polityków publicznie zabierało głos. Znacznie mniej z nich poparło jednak rozwiązania, gdy przyszło do formalnych głosowań. Praktyka polityki europejskiej pokazała, że jej rzeczywisty wymiar ujawnia się nie w wystąpieniach medialnych, lecz w decyzjach podejmowanych w instytucjach unijnych.

Polskie Stronnictwo Ludowe od początku wskazywało, że umowa Mercosur w zaproponowanym kształcie była niekorzystna dla polskiego rolnictwa. Różnica polegała na tym, że PSL nie ograniczyło się do sprzeciwu, lecz podjęło konkretne działania.

Trzy działania zamiast jednego gestu

– Podjęliśmy trzy drogi działania. Po pierwsze szukaliśmy mniejszości blokującej, tak żeby umowa MERCOSUR w ogóle nie weszła w życie – mówił Mirosław Maliszewski, poseł PSL i przewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Była to próba zatrzymania umowy na poziomie politycznym, przy jednoczesnym założeniu, że odpowiedzialna polityka wymaga przygotowania alternatywnych scenariuszy.

– Po drugie wprowadzaliśmy zapisy, które miały chronić polskich rolników przed nadmiernym importem oraz zobowiązywać producentów z krajów MERCOSUR do stosowania standardów obowiązujących polskich rolników – podkreślał poseł Maliszewski, wskazując na konkretne instrumenty ochrony rynku.

– Po trzecie prowadziliśmy działalność międzynarodową wspierającą skierowanie umowy z krajami MERCOSUR do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Uważaliśmy, że ta umowa była niezgodna z przepisami UE – dodawał, przenosząc spór z poziomu deklaracji na poziom prawa.

Głosowanie jako punkt odniesienia

Kluczowy moment nastąpił w Parlamencie Europejskim. Gdy pod głosowanie trafiły poprawki wprowadzające kontyngenty, klauzule ochronne i mechanizmy bezpieczeństwa, okazało się, że część polityków deklarujących sprzeciw wobec Mercosur zagłosowała przeciwko tym rozwiązaniom.

– Posłowie Konfederacji bardzo głośno wypowiadali się na temat umowy MERCOSUR, twierdząc, że należy wynegocjować dobre warunki, a gdy przyszło do głosowania, byli przeciw – mówił poseł Adam Dziedzic.

– Posłowie PiS i Konfederacji przedstawiali się jako obrońcy polskich rolników, ale gdy należało poprzeć poprawki, zagłosowali przeciw. Deklaracje nie znalazły potwierdzenia w decyzjach – dodawał poseł Jarosław Rzepa.

PSL wskazało konkretne nazwiska europosłów, którzy sprzeciwili się poprawkom zabezpieczającym interesy rolników i europejskiego rynku rolnego.

Z ramienia Prawa i Sprawiedliwości byli to:

Joachim Brudziński, Bogdan Żońca, Jadwiga Wiśniewska, Waldemar Buda, Beata Szydło, Anna Zalewska, Maciej Wąsik, Patryk Jaki, Piotr Müller, Włodzimierz Tomaszewski, Kosma Złotowski, Mariusz Kamiński, Jacek Ozdoba, Adam Bielan, Michał Dworczyk, Marlena Maląg, Tobiasz Bocheński, Małgorzata Gosiewska, Arkadiusz Mularczyk.

Z ramienia Konfederacji przeciw poprawkom głosowali:

Anna Bryłka, Marcin Sypniewski, Ewa Zajączkowska-Hernig, Tomasz Buczek oraz Grzegorz Braun.

Nie był to zabieg retoryczny, lecz zapis konkretnych decyzji podjętych w głosowaniu, a tym samym kwestia politycznej odpowiedzialności.

Kontekst wcześniejszych działań

Przedstawiciele PSL przypominali również wcześniejsze działania związane z umową Mercosur.

– PiS przez lata działał na rzecz podpisania umowy MERCOSUR. Zamiast przygotowywać klauzule ochronne, nawoływano do przyspieszenia prac nad tą umową. Minister Czaputowicz jasno to deklarował – wskazywał minister rolnictwa i rozwoju wsi Stefan Krajewski.

Jednocześnie PSL podkreślało konsekwencję własnego stanowiska.

– Nie zmieniliśmy stanowiska w sprawie umowy MERCOSUR. Istniała uchwała polskiego rządu z 2024 r., uchwała Parlamentu oraz stanowisko Prezydenta – przypominał minister Krajewski.

– Nie było naszej zgody na podpisanie umowy MERCOSUR w takim kształcie. Szukaliśmy mniejszości blokującej, ale jednocześnie przygotowywaliśmy zabezpieczenia dla polskich rolników – dodawał.

Skutki zamiast narracji

W tej debacie stawką było bezpieczeństwo rynku rolnego, a nie doraźny zysk polityczny.

– Musieliśmy maksymalnie chronić interes producentów rolnych w Polsce i całej Unii Europejskiej oraz wzmacniać bezpieczeństwo żywnościowe – podkreślał Krzysztof Paszyk, przewodniczący Klubu Parlamentarnego PSL–Trzecia Droga.

– W czasie gdy inni koncentrowali się na sporach wewnętrznych lub aktywnościach ideologicznych, przedstawiciele PSL pracowali nad ograniczeniem skutków umowy MERCOSUR – dodawał.

PSL zapowiedziało kontynuację działań na forum krajowym i unijnym, podkreślając, że ostateczna decyzja w sprawie umowy należała do wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej.

W tej sprawie nie chodziło o narrację.

Chodziło o interesy rolników, stabilność rynku rolnego i bezpieczeństwo żywnościowe Unii Europejskiej.

Dobrze, że jest PSL.