Skip to main content

Na długo wyczekiwaną debatę o sytuacji na wsi, rolnicy przyjechali do Sejmu z całej Polski. Chcieli usłyszeć, jak rząd zamierza im pomóc. Nie dowiedzieli się. Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel zamiast tłumaczyć się przed rolnikami, wybrał się do… kina.

PiS chciało uniknąć konfrontacji z rolnikami. Sejmową debatę przesunęło na godziny nocne – miała rozpocząć się po godz. 23, ostatecznie rolnicy musieli czekać do północy.

O debatę wnioskowało PSL z powodu tragicznej sytuacji polskich rolników. Ceny w skupach są na dramatycznie niskim poziomie, nawet poniżej opłacalności produkcji. Wirus ASF, odkąd PiS objął rządy, rozprzestrzenia się po kolejnych hodowlach – dotychczas wykryto już 20 ognisk afrykańskiego pomoru świń.

Jednak minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel stchórzył i nie pojawił się na debacie. Jak się później okazało był w tym czasie w kinie. – Rolnicy przyjechali do Sejmu z całej Polski, by usłyszeć, jaki plan ma rząd na poprawienie ich sytuacji. Nie dość, że debatę przesunięto na godziny nocne, to jeszcze zabrakło na niej ministra rolnictwa. To tylko pokazuje lekceważący stosunek PiS do polskiej wsi – mówił w czasie debaty Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL.

Prezes PSL przypomniał obietnice PiS z kampanii wyborczej, m.in. wprowadzenie cen minimalnych, podniesienie wysokości unijnych dopłat i skup interwencyjny. – Przed wyborami potrafiliście codziennie przyjeżdżać na wieś, aby zabiegać o głosy. Po wyborach o rolnikach zapomnieliście. To buta i brak szacunku dla ciężkiej pracy polskich chłopów – mówił Kosiniak-Kamysz.

Poseł PSL Jan Łopata zauważył, że nie ma już żadnej gałęzi rolnictwa, która byłaby opłacalna. – Kiedy przeanalizujemy jak wygląda sytuacja na rynku mleka, zbóż, owoców miękkich czy hodowli wieprzowiny wyłania się obraz tragiczny – ocenił Łopata.

Poseł PSL przypominał, że po nawałnicy, jaka nawiedziła rolników z Łazisk nikt z ministerstwa rolnictwa nie pofatygował się, aby ocenić straty. Łopata apelował o zaangażowanie Agencji Rezerw Materiałowych w celu wykupu interwencyjnego, tak jak PiS zrobił to w przypadku węgla.

– Czy dla PiS górnik jest ważniejszy polskiego rolnika? Jednym potraficie dopłacić miliardy złotych, drugim nie chcecie pomóc nawet w dramatycznie trudnej sytuacji. Domagamy się natychmiastowego skupu interwencyjnego. To obowiązek rządu, by pomóc polskiej wsi – zakończył poseł PSL.