Skip to main content

Po przeforsowaniu przez PiS ustawy antywiatrakowej zagrożone jest aż 99% inwestycji w elektrownie wiatrowe. Pracę w branży mogą stracić tysiące osób.

Po miesiącu od wejścia w życie ustawy o budowie elektrowni wiatrowych okazało się, że zahamowaniu uległo ponad 99% zaplanowanych projektów związanych z energetyką wiatrakową. Oznacza to również zwolnienia w branży. Dziś zatrudnia ona ponad 8 tys. osób. Dzięki inwestycjom ich liczba mogłaby wzrosnąć do 30 tys.

– Niestety przez ustawę PiS pracę może stracić nawet połowa obecnie zatrudnionych w branży. Co gorsza nie powstaną planowane już wcześniej tysiące miejsc pracy. Zagrożone są nie tylko osoby pracujące przy obsłudze wiatraków, ale także przy produkcji tych urządzeń – mówi Mieczysław Kasprzak, poseł PSL.

Stawką są nie tylko tysiące miejsc pracy, ale i tańszy prąd. Wykorzystywany przez polskich producentów energii elektrycznej węgiel często jest droższy, niż węgiel zagraniczny. – Aby komukolwiek opłacało się wytwarzać energię z pominięciem OZE, nieunikniony jest szybki wzrost cen energii w Polsce. Warto natomiast zauważyć, że instalacje OZE tanieją w całej Europie – tłumaczy Kasprzak.

Ustawa PiS zabrania nie tylko budowy wiatraków w pobliżu domów, ale także domów mieszkalnych w pobliżu wiatraków. Blokuje to rozwój wielu gmin i wprowadza swoiste wywłaszczenie z części praw właścicieli nieruchomości. Z analiz ekspertów wynika, że wartość samych działek budowlanych z zakazem budowy domów może przekraczać 7 mld zł.

Wzrost udziału zielonej energii w Polsce hamuje, zamiast rosnąć. Jeśli obecny trend się utrzyma, zamiast wymaganych 15% w 2020 r., osiągniemy zaledwie 12,9% udziału energii z odnawialnych źródeł. Nieosiągnięcie celu OZE byłoby porażką prestiżową i finansową. Polska musiałaby dokonać transferu statystycznego odnawialnej energii, czyli po prostu zapłacić krajowi, który cel przekroczył. W grę wchodzą nawet miliardy złotych.

– Skończy się to wyższymi rachunkami za prąd, bardziej zanieczyszczonym powietrzem i wysokimi karami finansowymi od Unii Europejskiej – ostrzega Kasprzak.