Skip to main content

Sejm zajmie się projektem ustawy o sołtysach przygotowanym przez PSL. Ludowcy chcą rozszerzenia kompetencji sołectw. Dzięki temu zyskają one uprawnienia tak jak organizacje pożytku publicznego. Ponadto sołtysi za swoją pracę otrzymywaliby pensje. Obecnie w większości pracują społecznie.

– Trzeba pracę sołtysów wzmocnić i docenić. Pracują społecznie po kilkadziesiąt lat, są pierwszą instancją, do której mieszkańcy mogą się zwrócić. Niejednokrotnie biorą na siebie wszystkie żale wylewane pod adresem władzy – przekonywał poseł Piotr Zgorzelski z PSL, jeden z twórców projektu.

Sołtys powinien być traktowany jak funkcjonariusz publiczny – podkreślił prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Proponowana przez PSL ustawa zmierza do umocnienia sołectw. Przede wszystkim wskazuje dokładne kompetencje organów sołectwa oraz umożliwienie gminom wskazania mienia, należącego do sołectwa. Jednocześnie wzmocnieniu ulegnie pozycja sołtysa, który dzięki nowym kompetencjom może uczestniczyć w obradach rady gminy. Otrzymałby on też za swoją pracę 1000 złotych pensji. To połowa najniższego wynagrodzenia w kraju.

Kluczową zmianą jaką niesie ze sobą ustawa będzie możliwość działania sołectw jak organizacji pożytku publicznego Dzięki temu lokalne wspólnoty będą miały szersze uprawnienia do pozyskiwania pozabudżetowych środków na wykonywanie planowanych zadań.

Obecnie w Polsce sołtysi za swoją pracę nie dostają absolutnie nic. Część gmin wypłaca im jednak diety, np. za posiedzenie rady sołtysów, ale wcale nie musi tego robić. W dodatku, nawet jeśli sołtys za swoją pracę coś otrzyma, są to zwykle śmieszne pieniądze, jak np. 50 zł… kwartalnie!

Sołtysi dostają również prowizje od zebranych podatków, ale tu również nie ma mowy o dużych sumach. A osoba piastująca ten urząd musi poświęcić dużo czasu i środków, aby realizować powierzone zadania. Sama finansuje choćby swoje podróże służbowe, gmina może przyznać za to zwrot kosztów, ale nie musi!

Koszty wprowadzenia proponowanych przez PSL zmian, to zaledwie 0,15 proc. budżetu na 2017 rok. Zatem nie jest to kwota, która wywróci finanse publiczne.