Świat się chwieje, państwa tracą równowagę, a Polska nie tylko patrzy – działa. W czasie, gdy wschodnia flanka NATO staje się linią frontu, Warszawa i Waszyngton zawierają realny pakt: więcej sprzętu, więcej wojska, więcej współpracy. Polska – lojalny sojusznik, żelazny partner, transatlantycki gracz pierwszej ligi – staje się kluczowym ogniwem w nowej architekturze bezpieczeństwa. I mówi to nie kto inny, jak wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, który po wizycie w Pentagonie rzuca jasne światło na kulisy geopolitycznej układanki.
– Nie ma drugiego ministra obrony na świecie, który tak często spotykałby się z sekretarzem obrony Stanów Zjednoczonych – zaznacza szef MON. I nie jest to czcza przechwałka. Kosiniak-Kamysz w ciągu ostatnich miesięcy rozmawiał z Lloydem Austinem dwukrotnie: raz w Warszawie, teraz – w samym sercu amerykańskiego kompleksu wojskowego.
Ale nie tylko o gesty i kurtuazję tu chodzi. Stawka jest wysoka: bezpieczeństwo Polski, obecność wojsk USA, inwestycje w przemysł zbrojeniowy i gotowość do udziału w programie SAFE. To nie są dyplomatyczne uprzejmości – to konkretne rozmowy o sprzęcie, strategii i suwerenności.
Apache lecą, 60 miliardów już podpisane
– 16 czerwca pierwsze 8 Apache. Kontrakt, który my podpisaliśmy w ubiegłym roku, zostaje zrealizowany jeszcze przed Świętem Wojska Polskiego” – ogłasza z satysfakcją Kosiniak-Kamysz. To symboliczna data i bardzo realna zmiana na polskim niebie. Zakupy zbrojeniowe rosną w siłę: 128 kontraktów ze Stanami Zjednoczonymi na ponad 60 miliardów dolarów – taka suma nie przechodzi bez echa nawet w Waszyngtonie.
Ale najciekawsze dopiero nadchodzi: Polska może stać się największym beneficjentem programu SAFE – unijnego mechanizmu finansowania obrony. Dzięki niemu środki z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) będą mogły trafić nie tylko do szpitali czy szkół, ale też do polskich fabryk produkujących sprzęt dla armii. To efekt skutecznych negocjacji MON z Ministerstwem Rozwoju i Ministerstwem Aktywów Państwowych.
– Udało się osiągnąć dwa kluczowe cele (…). Wiemy, w jaki sposób środki zostaną wydane. Wszystkie nasze krajowe produkty będą objęte tą regulacją – wyjaśnia sekretarz stanu w MON Paweł Zalewski.
Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę. Ale buduje nową doktrynę NATO
– Dwukrotnie powiedziałem, że polskie wojska nie zostaną wysłane na Ukrainę (…). Nie ma takich planów, nie ma takiej woli i to się nie stanie” – mówi bez cienia wątpliwości Władysław Kosiniak-Kamysz.
Zamiast tego: 6 tysięcy żołnierzy na granicy, dywizje gotowe do działania, rozpoznane prowokacje i pełne zrozumienie USA. Polska nie wchodzi w konflikt bezpośrednio, ale buduje jego ramy i zabezpiecza tyły Sojuszu. Działa z głową i konsekwencją – bez szarżowania, ale też bez cofania się.
To postawa realistyczna, ale też odważna – Władysław Kosiniak-Kamysz nie boi się mówić o warunkach pokoju.
– Wspieramy działania prezydenta Trumpa i jego administracji (…). Sprawiedliwy i trwały pokój to jest coś, o czym wszyscy marzymy – podkreśla.
W ustach wicepremiera te słowa brzmią jak deklaracja polityczna, wojskowa i moralna zarazem. Polska – autentyczny transatlantyk, jak sam siebie określa – łączy Europę i USA, nie tylko terytorialnie, ale strategicznie.
Nowa rola Polski. Suwerenność przez współpracę
W dobie, gdy granice stają się liniami frontu, a inwestycje w przemysł zbrojeniowy są miarą niepodległości, Polska nie chce być pionkiem – gra jak figura. Nie zrywamy sojuszy – przeciwnie – cementujemy je technologią, dyplomacją i gotowością do działania.
Władysław Kosiniak-Kamysz to dziś nie tylko minister – to architekt nowej polskiej doktryny bezpieczeństwa. Jedną nogą w NATO, drugą w Brukseli, a głową w Warszawie. To, co dzieje się dziś w MON, to więcej niż polityka. To strategia przetrwania.
Polska decyduje sama. I gra na własnych warunkach
Nie idziemy na wojnę, bo nikt nam nie dyktuje roli. Nie wydajemy miliardów dla poklasku, tylko dla realnego bezpieczeństwa. Nie budujemy przemysłu zbrojeniowego, żeby komuś zaimponować – tylko po to, by nikt nie musiał nas bronić.
Chcemy pokoju – ale jesteśmy gotowi na każdy scenariusz. Jesteśmy lojalnym sojusznikiem, ale nikt nie prowadzi nas na smyczy. Nie jesteśmy ani przystawką, ani petentem. Polska dziś siada przy stole decydujących – i to nie po to, by słuchać, ale by mówić.
To jest moment, w którym Polska przestaje tylko reagować. Zaczyna wyznaczać kierunek. Kiedyś czekaliśmy na decyzje z Waszyngtonu i Brukseli. Dziś to tam czekają, co powie Warszawa.
To nie tylko sukces dyplomatyczny – to osobista wizytówka lidera, który w czasach niepewności potrafi mówić mocnym, spokojnym głosem. Władysław Kosiniak-Kamysz – minister obrony, ale i polityk nowej generacji – pokazuje, że można łączyć rację stanu z racjonalną siłą. I właśnie dlatego dziś Polska nie stoi z boku historii. Polska ją współtworzy – z dumą, z odwagą i z własnym planem.