Skip to main content

Niskie ceny w skupach zmusiły rolników do wyjścia na ulicę. Członkowie lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka maszerowali ulicami Lublina i apelowali do wojewody lubelskiego o szybką interwencję na rynku. Niskie spowodowały też, że do protestów szykują się sadownicy.

Ceny w skupach spadły poniżej kosztów produkcji. Hodowca musi zainwestować 1,3 złotych, aby otrzymać litr mleka. Tymczasem cena w skupie wynosi poniżej złotówki. Jeszcze dwa lata temu było to 1,7 złotych.

Producenci, którym grozi upadłość, złożyli petycję do wojewody lubelskiego. Domagają się w niej wprowadzenia „realnych dopłat” do eksportu mleka poza kraje unijne, zablokowania importu artykułów mleczarskich z innych krajów Unii. Według rolników są one sprzedawane w naszym kraju po cenach dumpingowych. Rolnicy proponują też zwiększenie środków na programy promujące mleko oraz do przywrócenia akcji „Szklanka mleka dla każdego dziecka” w szkołach. Dodatkowo proszą o wsparcie dla hodowców bydła mlecznego. Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie rolnicy będą zmuszeni do przebranżowienia się.

– Polski rolnik potrzebuje pomocy, ponieważ są bardzo niskie ceny różnych produktów rolnych, owoców, warzyw, mleka a nie ma wsparcia, wręcz to wsparcie jest zabierane – mówi Dariusz Klimczak, wiceprezes PSL. – Chciałbym wiedzieć czy to prawda, że ministerstwo rolnictwa podjęło decyzję o obniżeniu dopłat do materiału siewnego. Pojawiają się też informacje, dotyczące obniżenia dopłat do produkcji ziemniaków, zbóż oraz roślin strączkowych. Jeśli te informację się potwierdzą, to będzie to kolejne ciosy rządu PiS w ten sektor gospodarki.

W województwie lubelskim działa 14 tys. producentów, którzy dostarczają 1,5 mln litrów mleka dziennie. 11 mleczarni daje pracę dla kilkudziesięciu tysięcy osób.

Producenci nie zastali wojewody w urzędzie wojewódzkim. Do rolników wyszedł jeden z urzędników, który zapewnił, że przekaże petycję wojewodzie.

12 września na ulice Warszawy wyjdą sadownicy.

Tak dramatycznej sytuacji w sadownictwie jeszcze nie było. Cena jabłek przemysłowych spadła do mniej niż 20 groszy za kilogram. To znacznie poniżej kosztów produkcji, które wynoszą co najmniej 40-50 groszy.

Główną przyczyną bardzo niskich cen jest rosyjskie embargo i zbyt niskie wynegocjowane przez Polskę kwoty interwencji w ramach tzw. wycofywania produkcji. Gdyby eksport jabłek funkcjonował na poziomie sprzed rosyjskich ograniczeń, albo gdybyśmy mieli nie 88 tys. ton, ale tak jak w ubiegłym roku 300 tys. ton na wycofanie produkcji, przemysł przetwórczy nie mógłby zastosować tak rażąco niskich cen.

– Wyjściem z sytuacji jest szybkie zwiększenie przez Komisję Europejską limitu dla naszego kraju i skierowanie owoców po atrakcyjnych stawkach głownie do biogazowni – tłumaczy Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP – To wymaga zdecydowanej postawy ministra rolnictwa – dodaje.

Protesty rolników mogą się w najbliższym czasie nasilić. W trudnej sytuacji znajdują się hodowcy świń oraz rolnicy w zachodniopomorskim, których zboża zostały zalane. Interwencji rządu PiS na rynku nie należy się spodziewać, po raz kolejny pokazują swoją arogancję wobec naszych rolników.