Skip to main content

Starostowie z czterech powiatów najbardziej dotkniętych Afrykańskim Pomorem Świń zaapelowali do premier Beaty Szydło o natychmiastową pomoc w związku z pojawianiem się kolejnych ognisk choroby. Samorządowcy chcą by premier stanęła na czele sztabu kryzysowego, bo ich zdaniem minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel nie radzi sobie.


Starostowie z czterech powiatów najbardziej dotkniętych Afrykańskim Pomorem Świń zaapelowali do premier Beaty Szydło o natychmiastową pomoc w związku z pojawianiem się kolejnych ognisk choroby. Samorządowcy chcą by premier stanęła na czele sztabu krzyskiego, bo ich zdaniem minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel kompletnie sobie nie radzi.

– Kiedy PSL utrzymywał ASF w ryzach, poseł Krzysztof Jurgiel znał receptę na każdą bolączkę polskiego rolnictwa – przypomina Mirosław Maliszewski, posęł PSL. – Teraz liczba ognisk wirusa dobija do 100. Trudno nawet zliczyć straty polskich rolników. Najwidoczniej stanowisko ministerialne pozbawiło Krzysztofa Jurgiela mądrości absolutnej – dodaje.

Sytuacja w powiecie bialskim, radzyńskim, parczewskim i włodawskim jest katastrofalna. W tym roku na ich terenie pojawiło się już kilkadziesiąt ognisk wirusa ASF.

Mieszkańcy uważają, że minister rolnictwa nie prowadzi właściwych działań by zatrzymać rozprzestrzenianie się choroby. Dlatego samorządowcy napisali list do premier, w którym zwracają się z prośbą, aby to ona stanęła na czele sztabu kryzysowego. Według starosty bialskiego Mariusza Filipiuka, pełnomocnik rządu powołany do tych zadań, nie radzi sobie.

Dlatego wraz ze starostami radzyńskiego, parczewskiego i włodawskiego, Filipiak wystosował apel do premier Beaty Szydło o natychmiastową pomoc. Domaga się także jak najszybszej wypłaty rekompensat za ubite świnie. Samorządowcy zwracają też uwagę na brak komunikacji miedzy rolnikami, a służbami weteraryjnymi.

Jednak kluczowym zaniechaniem rządu ma być zbyt mały odstrzał dzików, nosicieli ASF. W tym roku odstrzał dzików na terenie województwa lubelskiego jest skandalicznie niski. Na poziomie zaledwie 28 proc. wedle tego co planowano. Rolnicy są wściekli. – Wybija się ludziom zdrowe świnie, a dziki chodzą w lasach. Nikt nad tym nie panuje, panuje kompletny bałagan – uważają rolnicy z powiatu włodawskiego.