Skip to main content

Chcesz dorobić na studiach? Nic z tego. Rząd chce oskładkować umowy zlecenie. Tak PiS chce łatać wielką dziurę w ZUS. Tylko, że to zamknie drogę młodym do dorywczej pracy.

 

Podjęcie studiów to dla młodych ludzi kolejny krok ku dorosłemu życiu. Dla wielu wiąże się on ze zmianą miejsca zamieszkania czy dodatkowymi wydatkami. To wtedy niekiedy pierwszy raz mają styczność z rynkiem pracy. Często chcąc po prostu sobie dorobić. Dlatego podejmują pracę jako obsługa lokali gastronomicznych, sprzedawcy w sklepie czy kasjerzy w kinie.

W tym momencie pracodawca za uczniów i studentów do 26. roku życia będących zatrudnionych na umowie-zleceniu nie musi odprowadzać składek ubezpieczeniowych. W tej sytuacji korzystają obie strony. Młodzi ludzi są dzięki temu bardziej konkurencyjni na rynku pracy, a właściciele firm chętnie korzystają z ich usług. Z takiej możliwości korzysta ok. 80-90 proc. zatrudnionych studentów.

Tam, gdzie studenci widzą swoją szanse na dorobienie rząd dostrzega możliwość uzyskania dodatkowych środków. PiS zamierza oskładkować umowy-zlecenie. Tak wynika ze stanowiska w sprawie tzw. przeglądu emerytalnego gabinetu Beaty Szydło. Możemy w nim przeczytać:

„Należałoby rozważyć celowość dalszego utrzymywania wyłączenia z obowiązku ubezpieczeń emerytalnego i rentowych zleceniobiorców, którzy są uczniami gimnazjów, szkół ponadgimnazjalnych, szkół ponadpodstawowych i studentów do ukończenia 26 lat”.

Skąd taki pomysł? Rządowi kończą się pieniądze. Za pięć-sześć lat zabraknie w ZUS środków na wypłaty emerytur. Jak wyliczają eksperci to nawet 300 mld zł. Problem jest coraz większy ze względu na zmianę wieku emerytalnego. Jeszcze niedawno premier Szydło zapewniała, iż PiS ma wszystko policzone. Teraz za swoje słowa rzucane na wiatr chce ukarać ciężko pracujących na własny rachunek młodych ludzi.

Ile osób straci na zmianach? Trudno to wyliczyć. W Polsce mamy ok. 1,4 mln studentów. Często podejmują oni prace sezonowe albo dorywcze. Przyjmuje się, że zatrudnionych jest ok. 600 tys. z nich. Zmiany zamkną im jednak drogę na rynek pracy. Po oskładkowaniu koszt takiego pracownika zwiększy się dla pracodawcy nawet o 40 proc. To oczywiste, że w związku z tym wybierze on doświadczonego pracownika.

Sami studenci nie kryją oburzenia. Zgodnie wskazują, iż zmiany odbiją się na możliwości usamodzielnienia się i utrzymania poza rodzinnym domem. Nie mogą pojąć dlaczego PiS chce utrudnić im start w dorosłość zamiast ułatwiać. Zmiany krytykują także pracodawcy.