Skip to main content

Ogromny baner z kontrowersyjnym hasłem „Dzięki NBP Polska jest na dobrej drodze, już od 4 miesięcy ceny prawie się nie zmieniły” –  pojawił się ostatnio na siedzibie Narodowego Banku Polskiego. To już kolejny raz, gdy bank próbuje w ten sposób „edukować” Polaków.

Już w maju na budynku Narodowego Banku Polskiego zawieszono gigantyczny baner, z którego wtedy można było przeczytać, że „Obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację wpisuje się w narrację Kremla”. Na ulicach polskich miast pojawiły się też ciężarówki z naczepami, na których widniały hasła wyjaśniające przyczyny inflacji według NBP. 

Członkowie PSL zwrócili się wtedy do banku z pytaniem, ile kosztowała ta propagandowa akcja. Jaką dostali odpowiedź? O tym opowiedzieli dziennikarzom w Sejmie:

Dariusz Klimczak, Poseł klubu parlamentarnego Koalicja Polska – PSL, UED, Konserwatyści:

Jak wskazuje analiza wykonania budżetu państwa za pierwsze półrocze, w naszym kraju brakuje na prawie wszystko. Deficyt tylko za styczeń – czerwiec to prawie 13 miliardów złotych. Brakuje na oświatę, policję, ochronę zdrowia. Ale widocznie według PIS można pozwolić, żeby na wszystko w państwie brakowało, tylko nie na propagandę.  My jako PSL, jako Trzecia Droga, nie możemy się na to zgodzić, dlatego będziemy dopytywać, ile kosztowały wszystkie kampanie propagandowe instytucji związanych z Prawem i Sprawiedliwością. Zaczęliśmy od Narodowego Banku Polskiego analizując pierwszą i drugą kampanię reklamową. Pytamy także o kampanie bilbordowe prezesa rady ministrów. Kiedy rok temu pytano prezesa Glapińskiego, skąd się bierze taki wzrost inflacji, mówił, że to „putinflacja”. A dzisiaj na najnowszym banerze wskazuje, że to on jest autorem tego „sukcesu” w postaci coraz wolniej rosnącej inflacji. Brak konsekwencji, upolitycznienie, wydawanie pieniędzy na propagandę – nie tego oczekujemy od Narodowego Banku Polskiego!

Miłosz Motyka, Rzecznik prasowy PSL:

Rolą Narodowego Banku Polskiego jest prowadzenie odpowiedzialnej polityki monetarnej w państwie, a nie robienie sobie żartów z Polek i Polaków. Mamy dziś do czynienia z tępą propagandą prezesa Glapińskiego, do której wykorzystywany jest bank centralny, a beneficjentem tego całego układu jest Prawo i Sprawiedliwość i układ rządzący. Polacy widzą, jak jest drogo, jak inflacja pustoszy portfele, jak coraz mniej można kupić za pensję. Okazuje się, że NBP ma inny na to pogląd, bo według nich Polska jest na dobrej drodze i ceny się nie zmieniły. Zapytaliśmy NBP o szczegóły tej kampanii, ile ten bilbord i cała akcja promocyjna wszystkich nas kosztowały. Zapytaliśmy także o poprzednią kampanię bilbordową. Ale NBP nie jest w stanie podać konkretnej kwoty wydanej na poprzedni baner. Okazuje się, że NBP nie potrafi liczyć!

Jakub Stefaniak, Członek Rady Naczelnej PSL:

Gdy pierwszy raz zapytaliśmy o koszt kampanii bilbordowej, w ciągu 14 dni, czyli 7 czerwca dostaliśmy odpowiedź, w której urzędnicy NBP tłumaczyli nam, że potrzebują jeszcze miesiąc na zebranie informacji, bo „nastąpiła konieczność podjęcia niezbędnych czynności sprawdzających, polegających na analizie zakresu merytorycznego żądanych informacji”. My wtedy podeszliśmy do sprawy racjonalnie, nie robiliśmy awantury, czekaliśmy kolejny miesiąc. Po tym miesiącu przyszła odpowiedź kuriozalna, że bank ze względu na to, iż prowadzi wiele kampanii reklamowej, nie jest w stanie określić, ile bilbord kosztuje. To jest kpina. To jest śmianie się ludziom w oczy. My na to nie pozwolimy, a po wygranych wyborach będziemy robić porządki.