Skip to main content

Tak zwana dobra zmiana z wielkim hukiem odbija się na polskiej armii czyniąc spustoszenie niewiele mniejsze niż zmasowany atak wroga. Tyle, że ten symboliczny wróg nie stoi u bram, a jest już w środku.

Z gmachu przy ul. Klonowej od ostatnich wyborów płyną niezrozumiałe decyzje, niekiedy sprzeczne ze sobą komunikaty i to w tempie ekspresowym. To wszystko uzasadnia pytanie – czy do kolejnych wyborów będziemy mieli armię zawodową czy zawodzącą? Oto kilka przykładów tego, jak można namieszać w jednym z najważniejszych resortów.

Miały być śmigłowce, a jest kompromitacja

W październiku MON podało informację o zerwaniu negocjacji w sprawie zakupu przez polską armię śmigłowców Caracal. MON tłumaczyło że w odczuciu jego kierownictwa francuski producent od początku negocjował… w złej wierze, jeden z wiceministrów poszedł o krok dalej kwitując Francuzów jako ludzi którzy uczyli się od nas jeść widelcem parę wieków temu. MON zapowiedziało jednocześnie że do końca 2016 roku piloci otrzymają pierwsze nowe śmigłowce Black Hawk… i nadal latają na starym sprzęcie pamiętającym jeszcze Związek Radziecki.

Nie pierwsza “kadrowa”

Ustawa o przekształceniu Akademii Obrony Narodowej w Akademię Sztuki Wojennej rozpoczęła przysłowiowe polowanie na czarownice. Chyba się udało, bo jak donosiły media we wrześniu ubiegłego roku pracownicy administracji uczelni nie wyrabiali z wypisywaniem świadectw pracy. W sumie pracę straciło ponad 100 osób. Powody były różne, niektórym zarzucano “prorosyjskość”, bo pisali prace naukowe na temat relacji Polski i Rosji. Nikt nie pokusił się o zbadanie potencjału naukowego, który został wysłany do lamusa, ale można zaryzykować teorię że wskutek zwolnień ze wschodniej strony strzelały korki od szampana.

Atmosfera jak na stypie

W listopadzie armią wstrząsnęła informacja o rezygnacji z funkcji Dowódcy Generalnego SZ RP gen. Mirosława Różańskiego. Wstrząsnęła, bo to oficer którego wojskowi darzyli ogromnym zaufaniem i szacunkiem. Kilka lat temu poznałem generała osobiście, wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Był urodzonym dowódcą, chodzącym autorytetem, zdobywał doświadczenie m.in. na misji w Iraku. Nic dziwnego że fachowiec nie wytrzymał pracy z dyletantami. Zrezygnował, a za nim odeszli inni dowódcy.

Wszyscy rezerwiści 

Rezygnacja najważniejszych dowódców to dopiero czubek góry lodowej. Od wielu miesięcy rezygnują albo są przymuszani do odejscia doświadczeni oficerowie. Osobiście znam kilka takich przypadków. Niektórzy zostali przez obecne kierownictwo MON wykorzystani do organizacji szczytu NATO po czym przeniesieni do rezerwy kadrowej w imię “utraty zaufania”. Zdarzyło się nawet, że z oficera dowództwa sił powietrznych zrobiono… czołgistę.

Prywatne wojsko Ministra

Wojska Obrony Terytorialnej maja liczyć około 50 tysięcy osób zwerbowanych spośród m.in. organizacji paramilitarnych. Każdy członek otrzyma dodatek za „gotowość bojową” w wysokości nie mniejszej niż 500 złotych miesięcznie. W sumie w najbliższych 2 latach WOT ma kosztować około 4 miliardów – pieniądze będą uszczknięte z budżetu na modernizację.

Kontrowersje budzi jednak fakt, że ten rodzaj sił zbrojnych będzie podlegał bezpośrednio ministrowi obrony, a nie jak inne, szefowi inspektoratu. Dodając, że zadaniem WOT ma być prowadzenie działań antykryzysowych powstaje pytanie – co minister uzna za kryzys, szczególnie, że PiS odrzuciło poprawkę PSL mówiącą o tym, że Wojska Obrony Terytorialnej nie mogą być użyte przeciwko Polkom i Polakom.

„Wizyta” w NATO

Słynna już historia wtargnięcia do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Pokłosiem desantu dokonanego przez bliskiego współpracownika szefa MON jest śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i naruszenia zasad ochrony informacji niejawnych… Trochę śmiesze, trochę straszne ale jedno jest pewne – Antoni Macierewicz przejdzie do historii jako jedyny jak na razie minister kraju – członka NATO, który zaatakował… własny sojusz.

Jakub Stefaniak, rzecznik prasowy PSL