Skip to main content

Polski drób przebojem wdarł się na stoły konsumentów na całym świecie. Jesteśmy największym unijnym producentem i drugim największym eksporterem. Hodowcy przyznają: może być jeszcze lepiej. Dalszy rozwój hamuje jednak ptasia grypa. Próżno szukać pomocy w Ministerstwie Rolnictwa.

Polska branża drobiarska rozwija się w zawrotnym tempie. Eksperci mówią nawet o 10 proc. rocznym wzroście w produkcji. Jesteśmy największym producentem w Unii Europejskiej oraz drugim po Holandii eksporterem (w 2015 r. sprzedaliśmy ponad 850 tys. ton mięsa). Nic dziwnego, że unijny rynek staje się dla nas za ciasny. Głównym celem jest podbój Chin, które są największym producentem drobiu na świecie, ale również ogromnym importerem.

Jak przyznają eksperci są na to duże szanse. Produkcja drobiu stale się u nas rozwija. Wszystko dzięki dobrze zorganizowanej branży. Polscy producenci mają nie tylko ogromną wiedzę, ale również inwestują w nowoczesny sprzęt i rozwój hodowli. Plan podboju nowych rynków układał się świetnie i pewnie doszedłby do skutku, gdyby nie jedno „ale” – ptasia grypa.

Choroba dziesiątkująca hodowle drobiu pojawiła się w Europie ponad rok temu. Od jesieni zaczęła się szybko rozprzestrzeniać opanowując kolejne kraje. Mimo niepokojących sygnałów minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel bagatelizował zagrożenie, przekonując, że Polska jest przygotowana na odparcie wirusa. Nic bardziej mylnego. Dotychczas wykryto u nas ok. 100 przypadków choroby oraz zutylizowano ponad 1,5 mln sztuk drobiu. To ogromne straty dla hodowców.

Kraje unijne wciąż importują nasze mięso. Jedynym ograniczeniem jest wyłączenie regionów, w którym wykryto ogniska ptasiej grypy. Gorzej z partnerami pozaunijnymi. Oni w większości skreślili całkowicie Polskę z listy dostawców. Wśród nich znajdziemy Chiny, Tajwan, RPA, Wietnam czy Japonię. Szczególnie bolesna jest utrata rynku chińskiego. Wartość wwozu produktów drobiarskich do Państwa Środka stale rosła.

Ministerstwo Rolnictwa przez długi czas udawało, że nie zauważa problemu. Ostatnio podjęło problem, jednak trudno nazwać ruchy resortu jako działania kogoś, kto zapowiadał pełne przygotowanie do odparcia wirusa. Ptasia grypa wciąż rozprzestrzenia się. Czy minister Jurgiel obudzi się w końcu z zimowego snu?