Skip to main content

Rolnicy protestowali w Warszawie przeciwko forsowanej przez PiS ustawie o ziemi. Ostrzegali, że na lata zablokuje ona rozwój polskiego rolnictwa.

Na manifestację przyjechało 4 tys. rolników z całej Polski. Manifestanci zebrali się w jednym z najważniejszych miejsc dla ruchu ludowego, czyli pod pomnikiem Wincentego Witosa na Placu Trzech Krzyży.

– Polski rolnik nie musi być uczony przez ustawy, jak dbać o swoją ojcowiznę. Polacy nie potrzebują wchodzenia z buciorami w prawo dziedziczenia i w prawo własności. Dzisiaj jesteśmy tutaj, bo nie ma na to naszej zgody – mówił podczas manifestacji prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Zbigniew Maliszewski, rolnik z Mazowsza pytał ministra rolnictwa o zaległe dopłaty. – To hańba, że po trudnym roku rolnicy wciąż nie dostali swoich pieniędzy. Nie musielibyśmy tutaj być, gdyby nie zamach PiS na polską ziemię.

Eurodeputowany PSL Jarosław Kalinowski wskazał, że projekt wbrew wcześniejszym zapewnieniom rządu, może zablokować dziedziczenie ziemi przez rolników. – Proponują rozwiązanie takie, że jeżeli rolnik, właściciel ziemi rolniczej będzie chciał przekazać tą ziemię swoim dzieciom, będzie się musiał zapytać o zgodę urzędnika państwowego z namaszczania politycznego. Nie ma na to zgody – mówił przewodniczący Rady Naczelnej PSL.

Poseł Paweł Bejda zwrócił się podczas swojego wystąpienia wprost do ministra rolnictwa, aby ten dostrzegł skalę protestu. – Panie Jurgiel, proszę się obudzić i zobaczyć, ilu rolników przyjechało zaprotestować przeciw waszej ustawie – apelował.

Po złożeniu kwiatów pod pomnikiem Witosa, protestujący przeszli przed Sejm, gdzie przedstawiciele manifestacji złożyli do Marszałka Sejmu petycję z prośbą o radykalne zmiany w ustawie lub odrzuceniu jej w całości. Niestety, marszałek Kuchciński (PiS) nie zgodził się przyjąć delegacji rolników.